Wczoraj The Astronatus pokazali niemal 13 minut rozgrywki z ich najnowszej gry. Co o Zaginięciu Ethana Cartera myśli ekipa gram.pl?
Wczoraj The Astronatus pokazali niemal 13 minut rozgrywki z ich najnowszej gry. Co o Zaginięciu Ethana Cartera myśli ekipa gram.pl?
Michał "Mielu" Mielcarek: Zacząłem martwić się, że coś ze mną nie tak. Wychodzi na to, że podoba mi się każda gra, pod którą podpisuje się Adrian Chmielarz. Czyżbym faworyzował polskiego developera, patrzył przychylnym okiem na jego twórczość, bo jest z Polski? Szybko jednak zdałem sobie sprawę, że akurat w przypadku Zaginięcia Ethana Cartera nie chodzi o to, kto jest autorem. Ja po prostu z miejsca kupuję gry, filmy, książki, gdzie jest jakaś tajemnica. Gdzie jest Ethan? Kto zabił tego typa przy torach? Kim jest tajemniczy dziadyga, który pojawia się na materiałach promocyjnych od samego początku? I o co chodzi z tą cholerną macką z gamescomowego zwiastuna? Nie wytrzymam, po prostu muszę dowiedzieć się, co wydarzyło się w Red Creek Valley.
Spotkałem się już z opinią, że gra jest piękna, ale wygląda jakby przechodziła się sama i ogólnie wieje nudą. Nawet gdybym się z tym zgadzał, to nie skreślałbym jej już teraz. Dlaczego? Ponieważ pokazano sam początek, właściwie pierwszą zagadkę. Czy chcielibyście zaciąć się już na starcie? Spokojnie, to nie Dark Souls. Wciąż bardzo mało wiemy o tym, co czeka nas w grze. Natomiast jeśli dla kogoś problemem jest brak akcji. cóż, nikt nie obiecywał, że będzie się działo. Chociaż myślę, że nie zabraknie momentów, gdy autorzy podkręcą tempo. Do mnie akurat trafia motyw spokojnego przeczesywania okolicy, poszukiwania śladów zbrodni, składania fragmentów zagadki w jedną sensowną całość. Nie mam z tym żadnego problemu, że The Astronauts nie zamierzają w bodajże ósemkę zrobić nowego Call of Duty. Skoro mogłem spędzić godzinę w jednym korytarzu w P.T. , chłonąc klimat i doskonale się bawiąc, to z przyjemnością odwiedzę także Red Creek Valley.
Adam "Harpen" Berlik: Dotychczas nie wiedzieliśmy, na czym będzie polegała rozgrywka w Zaginięciu Ethana Cartera. Pewne było jedynie to, że otrzymamy detektywistyczną przygodówkę z realistyczną oprawą graficzną i ciekawymi rozwiązaniami w mechanice rozgrywki. To, co zaprezentowano wczoraj na kilkunastominutowym gameplayu nie pozostawia złudzeń - debiutancka produkcja The Astronauts ma ogromne szanse na sukces, o ile nie okaże się, że zobaczyliśmy najlepszy fragment gry, a całość przedstawia się mniej efektownie. Na razie wiem, że muszę w to zagrać. I nie jestem w tej opinii osamotniony - wystarczy spojrzeć na komentarze pod naszym wpisem, by zauważyć, że gra przypadła do gustu wielu Gramowiczom.
Zaginięcie Ethana Cartera stawia nacisk na swobodną eksplorację, podczas której będziemy badać kolejne lokacje w poszukiwaniu przedmiotów i umieszczać je w odpowiednich miejscach, by odtworzyć przebieg zdarzeń przy wykorzystaniu nadnaturalnych zdolności naszego protagonisty. Niby standard, ale - jak można zobaczyć na wspomnianym materiale - widać tu spory powiew świeżości. Nie będę wdawał się w szczegóły - rzućcie okiem na gameplay. Nie tylko po to, by poznać podstawowe założenia rozgrywki (to nie jest kolejna przygodówka, jakich wiele), ale i przyjrzeć się grze w ruchu. Oprawa graficzna jest naprawdę niesamowita, a atmosfera pustki i zagubienia głównego bohatera doskwiera nam na każdym kroku. Szkoda, że Ethana Cartera poszukamy dopiero za ponad miesiąc...
Patryk "Pepsi" Purczyński: Jedną z rzeczy, które najbardziej irytują mnie w grach, jest błądzenie. Świat Zaginięcia Ethana Cartera jest na tyle duży (a przy tym niezaprzeczalnie piękny), a zarazem całkowicie otwarty - co podkreśla Adrian Chmielarz - że towarzyszy mi pewna obawa o zgubienie z radaru drogi prowadzącej do rozwiązania zagadki. W tym już głowa projektantów, żeby tak porozmieszczać wskazówki, by znajdowały się one w miejscach niebanalnych, a jednocześnie ich odnalezienie nie zajmowało całego dnia.
Szybko natomiast zostałem kupiony przez pojawiające się pytania i wizje głównego bohatera. Są to pewnego rodzaju podpowiedzi, ale gracz i tak sam musi wykazać się rozumieniem tego, co zobaczył. A to, co zobaczył, nie nasuwa w jednej sekundzie oczywistych wniosków. Wcześniej obawiałem się też, że zapowiadany brak rozgrywki jako takiej wywoła szybkie znudzenie eksploracją, ale taka zaprezentowana forma odkrywania otoczenia utwierdza mnie w przekonaniu, że nic takiego nie ma prawa się wydarzyć. Zaginięcie Ethana Cartera intrygowało mnie od samego początku, teraz wręcz nie mogę się doczekać premiery gry. Astronauci, streszczajcie się!
Michał "Myszasty" Nowicki: Może jestem dziwakiem, ale podoba mi się ta gra. Podoba mi się jej nastrój, niespieszne tempo, konieczność zwracania uwagi na detale i brak oczywistości. Bardzo szeroko rozumiany, począwszy od nieobecności jakichkolwiek nachalnych podpowiedzi oraz oznaczeń ważnych elementów, tego wszechobecnego dziś błyskania i świecenia, a skończywszy na samej historii. Nade wszystko jednak podoba mi się to, że mechanika rozgrywki jest wyłącznie narzędziem służącym do przedstawienia tejże opowieści. Nie odgrywa tu roli nadrzędnej, jest jedynie pomocą dla gracza.
Nie bez znaczenia jest też wspomniany na początku nastrój. Jak chyba większość ludzi uwielbiam wszelakie tajemnicze historie, szczególnie gdy podszyte są delikatnie jakimś mistycznym lub nadprzyrodzonym pierwiastkiem. Lub też kiedy autorowi takiej opowieści uda się wmówić odbiorcy, że tak właśnie jest. Kiedy prosta z pozoru historia ukazuje nam "prawdziwy" obraz świata, pełnego śpiących na dnie oceanów przedwiecznych bóstw, czy wodzonego na pokuszenie przez piekielne sługi. Prawda, czterdziesty pierwszy duchu?