This War of Mine - recenzja wersji na smartfony

Katarzyna Dąbkowska
2015/11/18 15:00
0
0

Na wojnie się wygrywa albo przegrywa, żyje albo umiera - a decyduje się to w mgnieniu oka - Douglas MacArthur.

This War of Mine - recenzja wersji na smartfony

Boję się wojny. Nigdy z nią oko w oko nie stanęłam i mam nadzieję, że nie stanę, jednak wiem, że potrafi ona bezpowrotnie zmieniać ludzi. Opowiadane przez tych co przeżyli historie na zawsze zostają w głowie. Podczas wojny człowiek staje się jedynie numerem i suma sumarum wpisze się na listę bezimiennych ofiar lub stanie po stronie tych, którym udało się przeżyć. Ale żeby przetrwać często trzeba wyzwolić w sobie te najgorsze zwierzęce instynkty. Jak jednak zachowasz się w sytuacji, w której musisz decydować czy przeżyjesz czy pozwolisz umrzeć komuś, by samemu przetrwać? O tym właśnie jest This War of Mine.

Przed This War of Mine wzbraniałam się dosyć długo. Gra pierwotnie pojawiła się w Polsce w grudniu zeszłego roku. Później trafiła na urządzenia mobilne z Androidem i iOS. Tytuł ten mogli pobierać jednak wyłącznie posiadacze tabletów. Pod koniec zeszłego miesiąca twórcy zapowiedzieli smartfonową odsłonę i stwierdziłam, że w końcu trzeba stanąć oko w oko ze swoim strachem i spróbować pójść na wojnę wespół ze studiem 11bit.

This War of Mine jedynie pozornie oparte jest o wymyślony konflikt zbrojny. Tak naprawdę twórcy gry opierali się na zeznaniach tych, którzy przeżyli wojnę w oblężonym Sarajewie, dlatego też konflikt ten wydaje się być bardzo realny. Gra wymusza na użytkowniku podejmowanie często bardzo trudnych decyzji, które w późniejszym czasie mogą zaważyć na życiu jego, kogoś z jego otoczenia czy spotkanej na swojej drodze osoby. Tytuł ten sprawdza czy pomożesz gwałconej właśnie dziewczynie, która zaraz może stracić swoje życie. Czy jesteś w stanie okraść biednych, schorowanych staruszków, by przeżyć. Czy wydasz wyrok na losowo spotkaną osobę i przeżyjesz czy może zginiesz jako bohater.

Podczas pierwszego podejścia do gry jeszcze walczyłam ze swoją moralnością. Nie kradłam, starałam się ostrożnie podchodzić do innych postaci napotkanych na swojej drodze, nie zabijałam, ale też nie pomogłam wspomnianej wcześniej dziewczynie, bo w domu czekała osoba, która potrzebowała mojej pomocy. I choć może umknęłoby to mojej uwadze, w końcu gwałtu nie widziałam na własne oczy, jednak gra bardzo każe za takie zachowania i nasyła innych bohaterów, którzy nie pozwalają nam zapomnieć o wydarzeniach poprzedniej nocy. W końcu zaczęłam mieć żal do siebie i bardziej starałam się, by nie krzywdzić drugiego człowieka. Efektem była śmierć wszystkich moich bohaterów w dwa tygodnie.

GramTV przedstawia:

W This War of Mine naprawdę ciężko jest utrzymać równowagę pomiędzy byciem "tym dobrym" i staniem się potworem. Każda próba przejścia gry jest nieco inna i stawia przed użytkownikiem różne zadania. W jednym momencie znajdujemy się w ciepłym domku na przedmieściach, innym razem termometr wskazuje -2 stopnie, a w ścianach naszego lokum są dziury spowodowane wybuchem bomb. To do gracza należy decyzja, kogo zostawi przy życiu, kto będzie dziś jadł, kto prześpi noc i co najważniejsze, kogo wyślemy na nocny szaber.

Rozgrywka przypomina nieco Fallout Shelter. Musimy dbać o naszych bohaterów, o ich komfort psychiczny, stan zdrowia, czy dostateczną ilość snu. Nie budujemy jednak całych pokoi, a jedynie poszczególne elementy, które pomagają nam w wytworzeniu potrzebnych do przeżycia dóbr. Odmiennie też niż w hicie Bethesdy wygląda sprawa wysyłania bohatera poza granice schronienia. W Fallout Shelter wypuszczaliśmy taką osobę, dawaliśmy jej broń i czekaliśmy aż wróci. W This War of Mine etap nocy jest najważniejszą częścią gry. Gracz musi kierować swoim bohaterem, podczas gdy ten przeszukuje opuszczone budynki, szpitale i inne zakamarki. Każdej nocy odblokowują się inne lokacje. Nieważne gdzie się znajdziemy, na każdym kroku czyha na naszą postać niebezpieczeństwo. I kiedy w kryjówce bandytów nagle będziemy mogli w ramach wymiany zakupić leki czy jedzenie, tak w pozornie bezpiecznym kościele dostaniemy kulkę w łeb. Każda noc stanowi kolejną walkę o przeżycie i wprowadza element niepokoju. Jedzenie i materiały są na wagę złota i ten, kto nie zaryzykuje, nie zdobędzie potrzebnych surowców. Jeśli nawet uda nam się zdobyć sporo rzeczy i z uśmiechem na twarzy kończymy kolejną nockę, tak po powrocie może okazać się, że pozostawieni w domu bohaterowie nie poradzili sobie z najazdem szabrowników i z lodówki zginęło cenne jedzenie.

Rozgrywką gra nie różni się zbytnio od swoich większych braci. Po pograniu kilka godzin w edycję na smartfony sięgnęłam również po wersję na tablety i nie zauważyłam tu większych zmian. Tak samo kierujemy bohaterem klikając w wizerunek postaci lub w samą postać i kierując ją tam, gdzie chcemy, by się udała. Różnicą jest jednak samo menu, które ze względu na dość niewielką powierzchnię ekranu zostało umieszczone w pasku bocznym, a nie pasku górnym, jak to miało miejsce w edycji na tablety i PC. Nie mamy tutaj też zwykłego zegara pokazującego godzinę, a licznik pokazujący upływ czasu. Inne elementy zminimalizowano, pozostawiając same ich ikony, bez opisu. Sama rozgrywka niewiele się różni, choć bywają też takie partie gry, kiedy ikony nakładają się na siebie i ciężko w nie trafić palcem. Wtedy wystarczy zbliżyć obraz i problem rozwiązany. 11bit udało się też przenieść This War of Mine na smartfony niemalże bez większych błędów. Mnie osobiście podczas rozgrywki nie zaskoczyło wiele bugów, choć jeden z nich był dość znaczący. Okazało się, że nie mogę skorzystać z usług pewnego szabrownika, który przyszedł pod drzwi mojego schronienia i próbował dokonać wymiany. Gra zawieszała się, co powodowało, że musiałam zakończyć rozgrywkę i rozpoczynać dzień od nowa. A szkoda, bo bez żywności, którą mogłam zakupić, ciężko było przeżyć następny dzień, w efekcie czego jeden z moich bohaterów umarł, a dwoje następnych pogrążyło się w głębokiej depresji. Zauważyłam też, że podczas walki wręcz ciężko jest tak naprawdę zmusić bohatera do potyczki i nawet kilkukrotne "pacanie" w ikonę pięści nie zmusza przeciwnika do poruszania się.

Do gry podchodziłam kilka razy i muszę przyznać, że pierwszy jest najcięższy. Po kilku godzinach staje się ona nieco monotonna i sprawia, że gracz wykonuje pewne czynności schematycznie. Szczególnie w przypadku dni, bo noce stanowią jednak ten element, który podnosi nieco ciśnienie i wprowadza element zaskoczenia. Niemniej jednak gra przyciąga do siebie oryginalną rozgrywką i zmusza użytkownika do podejmowania niezwykle trudnych decyzji, których do tej pory podejmować nie musiał. Czasami trudno też wytłumaczyć sobie, że jest to tylko gra. Szczególnie wtedy, kiedy mamy świadomość, że właśnie skazujemy drugiego człowieka na niechybną śmierć.

Po kilku dniach spędzonych z This War of Mine nie boję się wojny mniej. Wręcz przeciwnie. Te kilka godzin, kiedy dane mi było decydować o losie wielu osób, które spotkałam na swojej drodze, tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że wojna to okrutna rzecz i nieważne kim dzisiaj jesteś, jutro możesz być jedną z tych trzech osób zamkniętych gdzieś w opuszczonym, zniszczonym domu, okradającąc po nocach parę staruszków, by przetrwać następny dzień. 11bit udało się pokazać tą najbardziej ludzką stronę wojny i niemalże idealnie przenieść ją na nasze smartfony. Niedługo 11bit uderzy jeszcze mocniej. W styczniu ukaże się konsolowa odsłona This War of Mine, która wprowadzi do rozgrywki dzieci. Ale tego się już chyba nie odważę dotykać...

8,5
Nieważny rozmiar ekranu - This War of Mine jest wciąż tak samo przygnębiające.
Plusy
  • niewiele zmian w porównaniu do tabletowej i pecetowej wersji
  • przygnębiający klimat
  • zróżnicowane postacie
  • emocjonujące noce
Minusy
  • po jakimś czasie trochę schematycznie
  • nieliczne błędy
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!