Mroczne Legendy 3: Miasto Cieni to jedna z najbardziej oczekiwanych gier w historii Artifex Mundi. Czy polskie studio spełniło oczekiwania fanów?
Mroczne Legendy 3: Miasto Cieni to jedna z najbardziej oczekiwanych gier w historii Artifex Mundi. Czy polskie studio spełniło oczekiwania fanów?
Wcielamy się w kobietę imieniem Sylwia, która jest akolitą w Zakonie tropiącym potwory. Główna bohaterka, wspólnie ze swoim mistrzem, Salomonem, na swojej drodze spotka ludzi poddanych sile Koszmaru i będzie musiała stawić im czoła. Na tym jednak nie koniec. Protagonistka w trakcie swojej podróży pozna również pewną osobę, która okaże się bardzo kluczowa zarówno dla przebiegu fabuły, jak i przeszłości Sylwii. Niektórzy gracze po rozwiązaniu zagadki z nią związanej będą mogli poczuć rozczarowanie. Tak było w moim przypadku - zamiast cieszyć się nieoczekiwanym zwrotem akcji zastanawiałem się, czy nie można było rozegrać tego fragmentu scenariusza inaczej (w mniej oklepany sposób).
Mroczne Legendy 3: Miasto Cieni zostały wydane w edycji kolekcjonerskiej, która zawiera nie tylko samą grę, ale także dodatkową przygodę (odblokowujemy ją po ujrzeniu napisów końcowych). To ciekawe rozszerzenie i uzupełnienie historii, które odpowiada na wiele nurtujących pytań. Oczywiście nadal jest ona powiązana z Koszmarem i przedstawia wątki niedostępne we właściwej grze. Jeśli zatem tylko będziemy mieli taką możliwość, nie zapomnijcie o przejściu tego bonusowego rozdziału.
Wydawać by się mogło, że w temacie HOPA zostało już wiele powiedziane i Artifex Mundi nie będzie w stanie zaproponować rozwiązań, które pozwolą wyróżnić recenzowaną produkcję z tłumu. Mroczne Legendy 3: Miasto Cieni zawierają jednak kilka ciekawych fragmentów, które skutecznie urozmaicają zabawę. Artifex Mundi proponuje nam coś w rodzaju walki z przeciwnikami, ale nie ma mowy tutaj o wykorzystywaniu siły fizycznej, ale szarych komórek. Kiedy mierzymy się z wrogiem, na ekranie pojawiają się dwa okręgi wypełnione figurami i o określonych kształtach. Czerwony należy do przeciwnika, a niebieski do nas. Musimy wybrać z niebieskiego okręgu taką figurę,której żaden element nie jest taki sam jak w znakach znajdujących się po stronie naszego wroga.W związku w powyższym wypada również dodać, że sam rdzeń zabawy nie uległ zmianie i nadal mamy do czynienia z klasyczną przygodówką z interfejsem point and click, w której rozmawiamy z napotkanymi postaciami, zbieramy przedmioty i rozwiązujemy zagadki logiczne, a dodatkowym urozmaiceniem jest wskazywanie odpowiednich rzeczy na planszach z ukrytymi obiektami. Oznacza to, że osoby, które grały już w HOPA, w Mrocznych Legendach 3 poczują się, jak w domu. Dla nowicjuszy przygotowano natomiast samouczek wyjaśniający zasady gry.
Podczas rozgrywki sporadycznie dochodzi także do możliwości wyboru kwestii dialogowej. Nie ma to żadnego wpływu na rozgrywkę jeśli nie liczyć finału, gdzie musimy podjąć ostateczną i najważniejszą decyzję. Wcześniej jednak po prostu sami decydujemy, w jakiej kolejności rozmówca ma poinformować nas o rozmaitych zagadnieniach. Mroczne Legendy 3: Miasto Cieni oferują także nieskomplikowane sekwencje zręcznościowe. Przykładowo w momencie skompletowania przedmiotów niezbędnych do wystrzelenia pocisku z pistoletu musimy umieścić ikonę dłoni w takim miejscu, by celownik zmienił kolor czerwony na niebieski i nacisnąć przycisk akcji.
Mroczne Legendy 3: Miasto Cieni oferują wiele zróżnicowanych łamigłówek, ale odniosłem wrażenie, że czasem producentom zabrakło pomysłów na kolejne zagadki i zaczęli powielać pomysły ze swoich innych produkcji. Nie mam tu na myśli używania przedmiotów w odpowiednich miejscach, bo to standard. Chodzi mi raczej o konkrety. Znów mieliśmy do czynienia z fragmentem, który zmuszał do odnalezienia części stroju i przebrania głównej bohaterki w celu oszukania jednego z intruzów. Innym razem musieliśmy przygotować miksturę, odmierzając proporcje przy wykorzystaniu naczyń, których pojemność zmuszała do wielokrotnego przelewania składników z jednego miejsca w drugie.Wspomniane niedociągnięcia to jednak nic w porównaniu do zalet nowych Mrocznych Legend. Artifex Mundi zrobiło wszystko, by za sprawą Miasta Cieni udowodnić, że na tworzeniu kolejnych przedstawicieli gatunku HOPA zna się jak mało kto. Polskie studio trzeba docenić nie tylko za ciekawą rozgrywkę, ale i grafikę. Czasem zamiast grać warto zatrzymać się na chwilę, by podziwiać dopracowanie poszczególnych lokacji i klimat, jaki w nich panuje. Każda plansza, nawet ta, którą widzimy zaledwie przez chwilę, została przygotowana z niezwykła dbałością o szczegóły i dopracowana w każdym aspekcie.
Mroczne Legendy 3: Miasto Cieni kontynuuje tradycję i nie jest skomplikowaną przygodówką. Niezależnie od wybranego poziomu trudności (dostępne są trzy warianty) zawsze można skorzystać z funkcji sugestii, dzięki której gra wskaże nam, gdzie powinniśmy się udać lub jaki przedmiot wykorzystać, by móc przejść dalej. Istnieje także opcja pominięcia łamigłówek. Ponadto gracze mogą dostosować stopień wyzwania do własnych preferencji. W menu gry można zdefiniować między innymi szybkość ładowania funkcji sugestii po użyciu oraz ustalić, czy gra będzie wskazywać interaktywne elementy.
Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak odpowiedzieć na pytanie zawarte we wstępie. Czy studio Artifex Mundi spełniło oczekiwania fanów, którzy odliczali dni do premiery gry Mroczne Legendy 3: Miasto Cieni? Jak najbardziej. Najnowsze dzieło polskiego studia nie wprowadza rewolucji i wykorzystuje znaną formułę rozgrywki. Mimo to autorom udało się wprowadzić kilka interesujących nowości w mechanice i urozmaicić przebieg zabawy. Dobrze poprowadzona fabuła, ciekawie zaprojektowane łamigłówki i przepiękna oprawa wizualna sprawiają, że gra jest wciągająca i warto poświęcić jej kilka godzin.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!