Na PC król jest jeden i nazywa się Gaben. Gra z nim w tytule nie jest jednak godna jego pozycji.
Na PC król jest jeden i nazywa się Gaben. Gra z nim w tytule nie jest jednak godna jego pozycji.
Nie wszystko co ma etykietę „polski gamedev” od razu musi być dobre i godne chwalenia się. Gaben Kingdom niestety to potwierdza. Grę przygotował Mariusz Gibas, a wydawcą zostało AAG Studio. Jest to nowy gracz na rodzimym rynku, ale raczej szybko w znaczący sposób nie zaznaczy na nim swojej obecności. Wydawca na koncie ma na razie jedną grę – Nighthaw-X3000 od twórcy platformówki Top Hat. Pograłem chwilę i chociaż nie przeszkadza mi kiczowata stylistyka lat 80-tych, szybko odechciało mi się dłuższej zabawy. Czy z Gaben Kingdom jest podobnie? Nie, w tym wypadku wytrzymałem przy komputerze znacznie dłużej. Powód był jednak inny niż wciągająca rozgrywka – profesjonalizm nie pozwolił mi wyłączyć gry po 5 minutach i na tej podstawie napisać recenzję.
Twórca Gaben Kingdom najwidoczniej uznał, że najlepiej jeśli siłą jego gry będzie tematyka. Jako głównego bohatera wybrał więc Gabe'a Newell'a, który jako słynny Gaben rządzi swoim królestwem pełnym atrakcyjnych promocji. Cała gra została podzielona na kilka rozdziałów, głównie związanych z wyprzedażami (zimowa, letnia czy jesienna), co determinuje wygląd plansz. Oprócz tego jeden z rozdziałów to Bretix, co nie ma kompletnie żadnego sensu i związku z grą. Najwidoczniej komuś zabrakło pomysłów. Dodatkowo w czasie przechodzenia poziomów możemy zbierać porozrzucane tu i ówdzie banknoty. Innych znaczących nawiązań do Steama, Valve i Gabe'a Newell'a nie zauważyłem. Jeśli już twórca chciał zrobić ze swojej gry parodię, powinien umieścić w niej znacznie więcej smaczków i żartów. Wtedy nawet miałoby to jakiś sens.
Sama rozgrywka to banalne proste w swoich założeniach wystrzeliwanie tytułowym Gabenem niczym z procy. Wystarczy kliknąć na bohatera i wychylić myszkę w odpowiednim kierunku. Troszkę jak Angry Birds, ale w produkcji studia Rovio po jednym wystrzale obserwowaliśmy co się dzieje. W Gaben Kingdom musimy non stop „strzelać” protagonistą, aby zabić porozrzucanych po całej planszy przeciwników oraz dojść do mety. Mechanika jest więc banalnie prosta i wymaga jednie obsługi myszy. Dobrze nadawałoby się to na urządzenia mobilne. Do tego tematu jeszcze wrócimy, ale dopiero w podsumowaniu.
Chociaż mechanika jest prosta, dosyć szybko (dokładnie od 3. rozdziału) miałem jej totalnie dość. Gaben Kingdom to niestety przykład gry, w której twórca braki pomysłów na urozmaicenie rozgrywki chciał zatuszować dużym wzrostem poziomu trudności. Tym samym od pewnego momentu zaczynają pojawiać się chociażby kolce na ścianach, które natychmiastowo zabijają bohatera. Takiego rodzaju pułapki wymagają sporej precyzji w sterowaniu, a przy takiej mechanice jaka występuje w Gaben Kingdom jest to po prostu niemożliwe. Jak twórca mógł tego nie zauważyć? Z tego powodu od pewnego momentu zabawa, i tak już nie najwyższych lotów, staje się po prostu frustrująca. Fakt, że plansze nie są szczególnie duże, a wczytywanie poziomu od początku trwa ułamek sekundy, niewiele zmienia.
O Gaben Kingdom nie ma sensu wiele pisać, ponieważ jest to malutka gra, która próbuje jedynie żerować na wybranej tematyce. Takich produkcji, które bez ”śmiesznej” otoczki nie oferują sobą niczego ciekawego, jest całe mnóstwo. Produkcję Mariusza Gibasa i AAG Studio dałoby się jednak uratować. Po dodaniu większej liczy żartów ze Steama (pole do popisu jest ogromne) i przeprojektowaniu niektórych poziomów gra sporo by zyskała. Przydałoby się również dopracowanie sterowania, ponieważ czasami bohater zachowywał się w niezrozumiały dla mnie sposób (co najczęściej kończyło się śmiercią i powtarzaniem poziomu). Na koniec najważniejsze – Gaben Kingdom nadaje się co najwyżej na małą produkcję na urządzenia mobilne. Cena 2 euro na Steamie to niewiele, ale chyba nie w takie gry chcemy grać na PC.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!