Marvel Heroes Omega jest hack'n'slashem free-to-play, który przyciągnie tłumy fanów gatunku, ale muszą oni pamiętać, że nie jest to gra idealna.
Marvel Heroes Omega jest hack'n'slashem free-to-play, który przyciągnie tłumy fanów gatunku, ale muszą oni pamiętać, że nie jest to gra idealna.
Krótki samouczek wprowadza nas nie tylko w mechanikę zabawy, ale i fabułę. Obecność tego drugiego elementu pominę, gdyż historia jest nieciekawa i stanowi wyłącznie pretekst do sieczki, skutecznie zachęcając jedynie do pomijania filmików czy dialogów. Sama rozgrywka prezentuje się natomiast bardzo dobrze, o czym możemy przekonać się już w początkowych minutach gry, kiedy to naprzemiennie sterujemy kilkoma bohaterami znanymi z uniwersum Marvela, w tym na przykład Hulkiem. To nie jedyny moment, kiedy Marvel Heroes Omega pozwala nam sprawdzić za darmo w akcji innych herosów, bo tak naprawdę każdy z nich jest dostępny na wyciągnięcie ręki i to nie do portfela, ale w stronę głównego menu. To właśnie tam wybieramy dowolną postać, którą bezpłatnie rozwiniemy do 10. poziomu doświadczenia, co przekłada się nawet na dobrych kilka godzin walki z przeciwnikami.
Po ukończeniu prologu otrzymujemy niewielką liczbę wirtualnej waluty, pozwalającej nam na zakup wybranego bohatera. Nie liczcie jednak na to, że od początku zagracie Spider-Manem, Deadpoolem czy też Wolverinem. A na pewno bardzo byście chcieli, bo każdy z protagonistów Marvel Heroes Omega jest inny. W rosterze znajdziemy blisko 40 postaci znanych z komiksów czy filmów, czyli całkiem sporo, ale nie ma mowy o tym, by autorzy poszli na łatwiznę. Poszczególni herosi różnią się od siebie wyglądem, stylem zabawy (przywołany już Hulk to mięśniak, który wali raz, ale porządnie, podczas gdy taki Spider-Man stawia nacisk na szybką akcję, pokonując wrogów sekwencją dynamicznych ciosów), co pozwala na dostosowanie go do własnych preferencji. Oczywiście nie bez powodu, bo gdyby twórcy zaserwowali te same postacie różniące się jedynie wyglądem, nikt by ich nie kupił, a gra umarłaby w kilka tygodni (albo szybciej).
Dlatego też jeśli chcemy pograć bohaterami Marvela znanymi z kultowych zeszytów, a nie wcielać się mniej znane postacie, możemy pobrać darmowego Daredevila z PlayStation Store lub sięgnąć do portfela, kupując wirtualną walutę, co pozwoli nam na szybki zakup bohaterów. Tych możemy również nabyć bezpośrednio ze sklepiku Sony w specjalnie przygotowanych zestawach tematycznych (np. pakiet Strażników Galaktyki zawierający dostęp do Star-Lorda i Rocket Raccoona oraz 3 kostiumów, szybszego zdobywania punktów doświadczenia, 1000 G, czyli wirtualnej waluty na zakup bohaterów czy innych dodatków, został wyceniony na 149 złotych). Nie musimy jednak tego robić, gdyż w toku rozgrywki zdobędziemy odpowiednio dużo punktów Eternity Splinters pozwalających na nabycie kolejnych herosów. Zwłaszcza, że kampania to nie wszystko, co oferuje Marvel Heroes Omega.
Marvel Heroes Omega to przede wszystkim tryb fabularny podzielony na dziewięć rozdziałów (każdy z nich zapewnia około 2-3 godziny rozgrywki), które ukończymy w pojedynkę lub współpracując z innymi graczami. Już na tym etapie możemy zadecydować, czy chcemy grać na zwykłym poziomie trudności, czy też zwiększyć go, by nieco bardziej pomęczyć się z wrogami, ale zgarnąć lepsze łupy. Kiedy dobrniemy do tzw. endgame'u (rozczarowującego skądinąd z powodu kiepskich nagród za pokonywanie przeciwników) będziemy mogli siekać wrogów w kilku wariantach. Znajdziemy tu chociażby imitację popularnego trybu Hordy, coś na wzór Szczelin Nefalemów z Diablo III oraz weźmiemy udział w raidach. Brzmi to różnorodnie i ciekawe, ale w praktyce po ukończeniu kampanii w Marvel Heroes Omega wolałem rozpocząć ją ponownie, tym razem inną postacią, niż zająć się grindowaniem kolejnych poziomów i zdobywaniem (pozornie) coraz lepszych elementów wyposażenia. Te wcale lepsze nie były, a dodatkowo gra zaczęła cierpieć na coś, co nie powinno mieć miejsca - spadki płynności animacji. Dokuczały mi one wtedy, kiedy na ekranie pojawiało się znacznie więcej oponentów, których pokonywaniem zajmowała się grupa użytkowników. W przypadku gry solo nie odnotowałem żadnych przycięć.Nie zmienia to jednak faktu, że Marvel Heroes Omega sprawił mi frajdę przez wiele godzin, podczas których testowałem różnych bohaterów, nie nudząc się ani przez moment. Dopiero po skończeniu kampanii odczułem monotonię, ale ta szybko zniknęła, kiedy rozpocząłem grę od nowa. Grając w tym systemie po pierwsze nie odczujemy największych minusów recenzowanej produkcji, a po drugie nie będziemy zmuszeni sięgać do portfela, o ile chcemy grać darmowym Daredevilem lub też mniej znanymi bohaterami Marvela - kierowanie nimi z czasem pozwoli zarobić "kasę" na kupno ikonicznych postaci.
W przypadku Marvel Heroes Omega nie mogło obyć się bez komiksowej oprawy wizualnej. Taką w istocie otrzymujemy, ale bardzo często okazuje się jednak, że eksplorujemy pozbawione kolorów ulice miasta czy inne zaciemnione lokacje. Owszem, nie brakuje miejsc, gdzie niemal tak, jak w krowim poziomie z Diablo III, autorzy zastosowali całą paletę barw, ale ogółem grafikę można określić mianem stonowanej ze wskazaniem na mroczną. Czy to dobrze? Mnie osobiście taki stan rzeczy pasuje jak najbardziej, ale nie wszyscy muszą podzielać to zdanie.
Marvel Heroes Omega ma to, co w grach hack'n'slash najważniejsze - angażujący system walki, bogaty zestaw różnorodnych postaci i zaawansowane opcje w zakresie ich rozwoju. Do tego nie można powiedzieć, że jest grą pay-to-win. Da się tu kupić nowych herosów, ale nie trzeba tego robić, by zyskać jakąkolwiek przewagę. Prawda jest taka, że dużo przyjemniej steruje się Spider-Manem niż