Czy bohater przypominający postać z kultowej animacji studia Pixar to wystarczająco dużo, aby Robonauts osiągnęło sukces?
Czy bohater przypominający postać z kultowej animacji studia Pixar to wystarczająco dużo, aby Robonauts osiągnęło sukces?
Robonauts to produkcja warszawskiego studia QubicGames, znanego przed laty głównie z gier na sprzęty Nintendo. Mimo iż z czasem ekipa skierowała się w stronę innych platform, nadal deweloper jest mocno związany z konsolami japońskiej korporacji. Nic więc dziwnego, że Robonauts wyszło w pierwszej kolejności na Switcha. Ja jednak grę ogrywałem na PlayStation 4 (w najbliższym czasie pojawi się wersja na PC, Xboksa One i urządzenia mobilne). Biorąc pod uwagę demo ogrywane na zeszłorocznym PGA spodziewałem się raczej produkcji skierowanej dla najmłodszych, a nie „zwykłych” graczy. Ostatecznie Robonauts okazało się czymś pomiędzy. Niestety dla QubicGames jest to gra, która w pełni nie usatysfakcjonuje ani jednych, ani drugich.
Robonauts to historia o robocie, który bliźniaczo przypomina tego z kultowego Wall-E. Nie, nie chodzi o zardzewiałego głównego bohatera, a jego obiekt westchnień. Czymś podobnym sterujemy w produkcji QubicGames. W bardzo ładnym intro widzimy jak robot wyrusza w kosmos w specjalnym szkielecie, dzięki któremu z małej zabawki staje się maszyną do rozwalania obcych. Tych nie brakuje na żadnej z wielu planet, którą odwiedzimy w czasie kilkunastu poziomów. W ten niezbyt skomplikowany sposób ruszamy na podbój kosmosu w mało istotnym celu. To tyle jeśli chodzi o podsumowanie „fabuły”.
Akcja gry rozgrywa się na małych planetach obserwowanych w dwóch wymiarach. Krążymy więc dookoła nich i zabijamy spotkanych po drodze przeciwników. Możliwe jest również przeskakiwanie między nimi. Mobilność bohatera jest więc bardzo ograniczona. Lewo, prawo i czasami skok. Opcji tyle co kot napłakał. Mimo mojego sceptycyzmu sprawdza się to całkiem przyzwoicie. Być może w tym właśnie siła Robonauts – to nie jest skomplikowana i rozbudowana gra. Wręcz przeciwnie, ma mocno ograniczoną liczbę mechanik i w tym upatruje swoją szansę na rynku. Sam czasami szukam czegoś prostszego, co da mi maksymalnie relaksującą rozrywkę. Wiele gier celuje w rozbudowany i angażujący gameplay, tym samym stwarzając miejsce dla takich produkcji jak Robonauts.
Rozgrywka jest równie skomplikowana co odwiedzane planety. W większości przypadków musimy oczyścić obszar z przeciwników, czasami trzeba jeszcze zniszczyć jakieś elementy otoczenia. Rozgrywkę próbuje urozmaicić przyzwoita liczba broni. Wypadają one z pokonanych wrogów i zazwyczaj oferują niewielką ilość amunicji. Trzeba więc uważać, aby nie zmarnować zbyt wielu pocisków. Potrafi to wiele kosztować. Na różnorodność nie można też narzekać w kwestii liczby rodzajów przeciwników. Tych jest sporo i wszyscy posiadają coś unikatowego. Do większości trzeba więc podchodzić nieco inaczej czy rozsądnie korzystać z drugiej broni posiadającej większą siłę rażenia. Mimo wszystko pamiętajmy o tym, że Robonauts nie grzeszy poziomem rozbudowania i w większości przypadków rozgrywka wymaga przede wszystkim zręczności.
Wielka szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na dodanie do gry większej liczby walk z bossami. Taki pojedynek jest tylko raz, na samym początku kampanii. Nic szczególnie wyszukanego, ale nieco uatrakcyjnia rozgrywkę i dodaje jej odrobinę głębi. Aż prosi się, aby takich poziomów było odrobinę więcej. Tym samym gameplay urozmaicają jedynie pojedyncze poziomy, w których pojawia się dodatkowy cel inny niż zabicie wrogów. Na przykład jeden level nastawiony jest w większym stopniu na elementy zręcznościowe i pokonywanie przeszkód. Na szczęście Robonauts nie jest szczególnie długie, a więc w zabawę nie wkrada się nuda. Zanim mogłaby się pojawić gra się kończy. Przygoda na 3-4 nieszczególnie długie sesje.
Na początku tekstu wspominałem, że mój pierwszy kontakt z Robonauts miał miejsce rok temu na PGA w Poznaniu. Gra szczególnie mnie nie zachwyciła, ale przyciągała sporo dzieci. Czy w takim razie one powinny być najbardziej zadowolone z rozgrywki? I tak i nie. Z jednej strony design świata oraz mechanika powinny im się spodobać. Z drugiej gra ma kilka dosyć trudnych momentów. Ciężko mi zrozumieć dlaczego w czasie testów tego nie zmieniono. Jak więc polecić Robonauts dzieciom? Jakoś nie widzę u nich radości kiedy utkną na jednym poziomie przez nadmiar wrogów. Ma to miejsce nawet po wybraniu poziomu trudności Casual (drugi to Hard)! Z drugiej strony w grze jest kooperacja, która może rozwiązać wiele problemów. Wspólna zabawa rodzica z dzieckiem może nie być zbyt trudna i jednocześnie sprawiać znacznie więcej przyjemności.
Biorąc pod uwagę wszystkie bolączki Robonauts ciężko jest mi ocenić tę produkcję. Z jednej strony kolorowa oprawa i prosty gameplay spodobają się najmłodszym. Oni jednak odbiją się od poziomu trudności kilku etapów. Starsi gracze z kolei będą narzekać na mało rozbudowaną mechanikę. Chyba, że (podobnie jak ja) mają ochotę na coś prostszego i relaksującego. Podobny dylemat miałem ostatni raz z oceną Juju od Flying Wild Hog. Jak widać kolorowa oprawa to nie jedyna rzecz, która łączy obie produkcje. Co w takim razie zrobić? Najlepiej chyba sięgnąć po produkcję QubicGames jeśli będziesz potrzebować gry możliwej do ogrania z dzieckiem. Wtedy Robonauts będzie idealnym rozwiązaniem.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!