Krótko i na temat: Horizon Chase Turbo to jeden z najlepszych „indyków” bieżącego roku.
Krótko i na temat: Horizon Chase Turbo to jeden z najlepszych „indyków” bieżącego roku.
Horizon Chase Turbo ma sporo wspólnego ze wspomnianym już OutRunem, a także Top Gearem na SNES-a czy Lotusem Turbo Challenge. Ale najbliżej mu do… Horizon Chase z 2015 roku. W istocie mamy bowiem do czynienia z drugą odsłoną cyklu zapoczątkowanego przed trzema laty na urządzeniach przenośnych z Androidem i iOS-em, którego autorzy z Aquiris Game Studio oferują niezwykle udaną powtórkę z rozrywki. Tym razem jednak gra trafiła nie na urządzenia przenośne, ale ukazała się na PC oraz konsolach Xbox One, PlayStation 4 oraz Switchu. My sprawdziliśmy edycję komputerową. Oto nasze wrażenia.
Wydawać by się mogło, że Horizon Chase Turbo po klasykach odziedziczyło jedynie nietypową mechanikę rozrywki i grafikę nawiązującą do gier wyścigowych z lat 80. i 90. ubiegłego stulecia, ale to nieprawda. O ile początkowe etapy kampanii są naprawdę proste, to później zaczyna się ostro jazda bez trzymanki, a dotarcie do mety w pierwszej trójce staje się dużym wyzwaniem. Muszę przyznać, że pod tym względem czułem się tak, jakbym przeniósł się w czasie, kiedy jeszcze jako mały chłopiec „katowałem” Lotusa, nie do końca radząc sobie z pokonywaniem kolejnych tras.
Docelowym trybem rozgrywki w Horizon Chase Turbo jest World Tour. Odwiedzamy w nim aż 9 różnorodnych lokacji umiejscowionych w różnych zakątkach globu. Zaczynamy w Kalifornii, gdzie poruszamy się po kilkupasmowych jezdniach, a liczba zakrętów na torach została ograniczona do minimum. Dlatego właśnie nietrudno wyprzedzić rywali i wygrać zawody. Później jednak akcja przenosi się do Brazylii, Chile, Republiki Południowej Afryki, Grecji czy Japonii. Odblokowują nowe miejscówki należy liczyć się z tym, że w każdej z nich będziemy mieli do czynienia ze wzrostem poziomu trudności. Konieczne okaże się więc kilkukrotne powtarzanie tych samych zawodów w celu osiągnięcia dobrego wyniku punktowego (więcej o nich za chwilę).
Horizon Chase Turbo jest grą trudną z kilku powodów. Samochody pędzą jak szalone (naprawdę czuć te 250 kilometrów na godzinę), więc czas reakcji na zakrętach jest mocno ograniczony; można próbować go pokonać na pełnej prędkości albo też liczyć na to, że uda się wcisnąć hamulec w odpowiednim momencie. Mamy zaledwie ułamek sekundy na to, by wyhamować. Jeśli nam się nie uda, to wpadniemy w przeszkodę z impetem, a nasz samochód albo przekoziołkuje, albo zacznie kręcić bączki. Jasne, kiedy odzyskamy kontrolę nad pojazdem, będziemy mogli spróbować dogonić innych kierowców i często ta sztuka powinna nam się udać. Możemy również próbować zerkać na minimapę widoczną po lewej stronie ekranu, ale zwykle kończy się to kraksą.
To nie koniec atrakcji. Na poszczególnych torach rozrzucono tokeny, których zebranie zwiększa liczbę medali zdobytych w danych zawodach. Rezultat punktowy zależy również pozycji na mecie, a także paliwa… Horizon Chase Turbo to chyba jedyna (?) zręcznościowa gra wyścigowa zmuszająca odbiorcę do regularnego tankowania! Kolekcjonując specjalne kanistry umieszczone na jezdni napełniamy bak. Jeśli nie zdołamy zebrać potrzebnych ikonek, to cóż… Może okazać się, że jadąc na pierwszym miejscu z czasem będziemy po prostu zwalniać, bo zabraknie nam paliwa. Aha, jeśli dojedziemy do mety autem zatankowanym „do pełna”, to także zostaniemy nagrodzeni dodatkowymi medalami.
Skoro było o medalach, to warto dodać, że ich posiadanie umożliwia zdobycie nowych samochodów, a także odblokowanie nowych torów. Wśród dostępnych aut znajdziemy ponad 30 rozmaitych maszyn, które różnią się od siebie osiągami (maksymalna prędkość, przyśpieszenie do 100 km/h, sterowanie, paliwo i nitro). Co ciekawe, czteroślady można ulepszać, wygrywając specjalne zawody pojawiające się w kolejnych lokacjach. Za zwycięstwo w takim wyścigu zdobywamy możliwość zainstalowania wybranych ulepszeń dla wszystkich pojazdów.
Horizon Chase Turbo to nie tylko World Tour, czyli pewnego rodzaju kampania. Gra zawiera również inne opcje zabawy, w tym Tournament, gdzie rywalizujemy w zawodach dla amatorów, profesjonalistów i mistrzów kierownicy; dostępne są ponadto wyścigi wytrzymałościowe skierowane do znacznie bardziej wymagających odbiorców (należy zaznaczyć, że tytuł nie oferuje wyboru poziomu trudności). Ponadto otrzymaliśmy lokalny multiplayer dla maksymalnie czterech osób, w którym (tak samo jak „w singlu”) można grać zarówno na padzie, jak i na klawiaturze.
Niesamowite wrażenie w Horizon Chase Turbo robią tła. Jeździmy m.in. po miastach, lasach, kanionach, przy plaży cz między blokami, zarówno w dzień, jak i w nocy, w słońcu, w deszczu bądź w śniegu. Lokacje są nie tylko różnorodne, ale i niezwykle starannie wykonane. Oczywiście grafika nie jest najwyższych lotów, ale idealnie nawiązuje do tego, co widzieliśmy w grach wyścigowych przed laty. Tak samo jest z muzyką, która przywołuje na myśl klasyki, dodając jednak coś od siebie. To już nie dźwięki wydawane z obudowy komputera, ale kompletny soundtrack z niezwykle klimatycznymi utworami.
Horizon Chase Turbo potrafi dać wiele radości, ale jednocześnie często irytuje. Młodsi gracze, którzy szukają interesującej gry wyścigowej mogą nie zrozumieć, jaki cel przyświecał autorom recenzowanej produkcji. Osoby zagrywające się w Lotusa, OutRuna, Top Geara i wiele innych podobnych tytułów docenią natomiast to, jak wiele pracy Aquiris Game Studio włożyło w to, by Horizon Chase Turbo wyglądało tak, a nie inaczej. I chwała im za to, bo genialna oprawa w połączeniu z niesamowitym klimatem, świetnym modelem sterowania i ciekawie skonstruowanym trybem dla jednego gracza sprawiają, że mamy tutaj do czynienia z bardzo udaną produkcją.