Czy możemy już sobie dać spokój z otwartymi światami?

Kamil Ostrowski
2020/07/01 07:30
5
1

Było o tym tysiąc razy, ale tak długo, jak gry skierowaną do mnie będą stanowić jedynie margines wydawnictw, ja nie przestanę. Naprawdę nie potrzebuję otwartych światów!

Spis Treści

Kiedy kilkadziesiąt godzin to wciąż za mało

Twórcy gier żeby spełniać nasze chore oczekiwania dotyczące długości gier zaczęli stosować rozmaite sztuczki. Najpierw do gier, które kiedyś obyłyby się bez tryby dla wielu graczy, zaczęto go nieco na siłę wciskać (kazus serii Mass Effect). Później doszły rozmaite tryby New Game Plus, podwyższające poziom trudności, ale pozwalające zachować dotychczasowe ulepszenia. Czyli dające powód, żeby przejść dany tytuł jeszcze raz. Wreszcie doszliśmy do mody na otwarte światy, która jest ostateczną formą próby zadowolenia klienta, który wymaga coraz więcej grogodzin, bez windowania ceny produktu. Tylko nielicznym deweloperom udaje się tak naprawdę odnaleźć w tej formule. W większości przypadków dostaliśmy drinka z taką samą ilością alkoholu, podaną w większej szklance, reklamowanego hasłem “teraz dwa razy większy drink w tej samej cenie!”.

Otwarte światy w zdecydowanej mierze wypełniane są generycznymi misjami, znajdźkami, których zaprojektowanie zajmuje deweloperom bardzo niewiele czasu, w stosunku do tego ile by musieli go poświęcić na stworzenie “gry właściwej”, a do tego dochodzą jeszcze bezsensowne segmenty podróży między punktem A, a punktem B. O ile czasami takie wstawki mają sens, zarówno w grach, jak i w filmach czy nawet książkach, kiedy to podróż jest istotnym elementem opowieści, tak prezentacja samej podróży powinna stanowić raczej wyjątek od reguły, niż być regułą. W niektórych produkcjach sami deweloperzy zorientowali się w tym i dodali lepsze bądź gorsze systemy szybkiej podróży, co niestety zasadniczo nie zmienia postaci rzeczy. Bo odblokowywane one są dopiero po tym, jak już do danej lokacji się dostaniemy

Kiedy kilkadziesiąt godzin to wciąż za mało, Czy możemy już sobie dać spokój z otwartymi światami?

GramTV przedstawia:

Otwarte światy są po prostu trudne. Diabelnie trudno uniknąć w nich nudy. Udaje się to tylko wyjątkowym deweloperom, którzy poświęcą ogrom czasu i liczą na to, że ich produkcja sprzeda się naprawdę nieziemsko. Na palcach jednej ręki można policzyć takie tytuły. Niestety, mamy też całą rzeszę deweloperów, którzy wypychają sztucznie napompowane produkcje, chcą zaspokoić niezaspokojonych graczy, pragnących chyba, aby za sześćdziesiąt euro mogli zagwarantować sobie zajęcie na pół roku. W ten sposób gubimy deweloperów, którzy lepiej by wyszli na tym, gdyby zdecydowali się stworzyć porządną kilkunastogodzinną “skondensowaną” przygodę, zamiast rozmieniać się na drobne.

Szkoda zasobów na to, żeby każdy próbował odtworzyć świat na miarę Wiedźmina, skoro i tak większość graczy będzie tylko skakać od jednej misji głównej do drugiej. Dajcie sobie spokój z otwartymi światami, ze znajdźkami, tuzinem różnych trybów, z replayability. Chcę zagrać raz, a porządnie. A my gracze, przestańmy się licytować w komentarzach, kto spędził ile czasu w danej produkcji, a zacznijmy się pytać ile produkcji przechodzimy w ciągu roku.

Strona 3/3
Komentarze
5
Headbangerr
Gramowicz
01/07/2020 14:19
Muradin_07 napisał:

Przykład z brzegu i na świeżo - mam wrażenie, ze etapy z otwartym światem w Metro Exodus były totalnie niepotrzebne i sztucznie wydłużały rozgrywkę czymś, co miało być "a'la Stalkerem". Zarówno Wołga jak i Morze Kaspijskie open worldowym podejściem mnie kompletnie zbiły z tropu, 

Tutaj w pełni się zgadzam. Otwarty świat w Metro Exodus nie miał dla mnie żadanego sensu. Nie czułem się w żaden sposób nagradzany za eksplorację i zaglądanie pod każdy kamień. Jeśli w grze chodzi tylko o trafienie na kolejnych wrogów, zabicie ich i zebranie amunicji, to powinna to być gra liniowa, gdzie TRZEBA tych wrogów zabić, żeby odblokować przejście dalej. A tutaj - mamy np. jakieś ruiny na końcu mapy, ale tak naprawdę nie ma po co do nich iść, chyba, że po to, żeby dać się napaść kolejnym stworom. Trochę amunicji zużyjemy, zbierzemy trochę nowej z trupów i wychodzimy na zero - jakbyśmy w ogóle nigdzie nie byli. 

PDenton
Gramowicz
01/07/2020 14:14

Od czasów otwartego świata, fabuła w grach mocno podupadła. Większość wysiłku jest kładziona na zaimplementowanie ogromnej mapy, dużo ciężej również o przeprowadzenie interesującej narracji w przypadku pozostawienia tak dużej swobody graczowi. Zamiast immersyjnego świata i wciągającej fabuły mamy otwarty świat, w którym możemy sobie co prawda iść gdzie nam się podoba tylko po co skoro po godzinie zacznie wiać nudą. Wystarczy spojrzeć na Detroit: Become Human. Gracz jest prowadzony bezczelnie po sznurku ale co z tego, kiedy każda lokacja jest niesamowicie klimatyczna i dopracowana, dialogów nie powstydziłaby się żadna dobra książka a historia wciąga do tego stopnia, że można zapomnieć o realnym świecie. 

Headbangerr napisał:

Podsumowując... otwarte światy powinny dalej powstawać. Problem w tym, że większość ekip obecnie źle się za nie zabiera. Tylko czy... można za to winić studia? Przecież na rynek wychodzi to, co się obecnie podoba i dobrze sprzedaje. Zabijanie 200 gołębi, czy uzbieranie tysiąca klejnotów rozsianych po całej mapie to bardzo fajna rozrywka wg ogromnej większości graczy. Wychodzące gry są tylko odpowiedzią na to, co młodzi mają dzisiaj w głowach. Twórcy wychodzą naprzeciw naszej miernocie i bezmyślności, i zarabiają na nich krocie.

Przykład z brzegu i na świeżo - mam wrażenie, ze etapy z otwartym światem w Metro Exodus były totalnie niepotrzebne i sztucznie wydłużały rozgrywkę czymś, co miało być "a'la Stalkerem". Zarówno Wołga jak i Morze Kaspijskie open worldowym podejściem mnie kompletnie zbiły z tropu, gdzie kolejne dwie duże miejscówki już były o wiele lepsze, bo miały w sobie o wiele więcej z ducha growego Metra - wszystko idzie jak po sznurze, ale nie ma większych powodów, aby zbaczać z kursu.

Dlaczego o tym mówię? Bo tutaj ewidentnie widać, że twórcy być może nawet mieli pomysł na ten open world, ale zabrakło czasu, aby wypełnić go ciekawą zawartością, bo dyrdać na drugi koniec mapy po misia czy gitarę... no nie, nie wytrzymię ;)




Trwa Wczytywanie