Recenzja Chicken Police: Paint it Red. Folwark zwierzęcy w stylu noir

Kamil Ostrowski
2020/11/09 08:45
0
0

Niezależna produkcja prosto z Budapesztu to kryminał w stylu filmów z lat 40-tych w fantastycznym świecie wypełnionym zwierzo-ludźmi. Przynajmniej niespodzianka.

Spis Treści

O cholera, to Kurczaczy Patrol!

O cholera, to Kurczaczy Patrol!, Recenzja Chicken Police: Paint it Red. Folwark zwierzęcy w stylu noir

Członkowie węgierskiego studia The Wild Gentleman, którzy pracowali m.in. przy Wiedźminie 3, Ryse: Son of Rome czy Call of Duty World War II, mieli już dosyć napychania cudzych kieszeni i postanowili iść na swoje. Świat gier komputerowych to niełatwy rynek, ale przy odrobinie szczęścia jest szansa na powodzenie, zwłaszcza kiedy stworzy się coś oryginalnego. Czy połączenie gry przygodowej i visual-novel w świecie pełnym humanoidów wywodzących się z różnych gatunków zwierząt, a wszystko to zaserwowane w stylu noir, w czerni i bieli, z wyśmienitą jazzową muzyką w tle, to wystarczająco oryginalny pomysł? Chyba nie muszę Was przekonywać, że tak jest. Teraz potrzeba jeszcze tylko szczęścia i mnóstwa dobrego wykończenia. Z tym ostatnim momentami bywa różnie, więc pytanie - czy Chicken Police: Paint it Red jest wystarczająco doskonałe, aby przebić się do szerszego grona i osiągnąć sukces?

Oddajmy na chwilę głos historii, bo tą należy chociażby zarysować, abym mógł właściwie zaprezentować Wam budapesztańską perełkę (cholera, już się zdradziłem - no dobra, podobało mi się, chociaż nie wszystko!). Wcielamy się w postać Sonny’ego, bliskiego emerytury policjanta, do którego prywatnego biura/mieszkania w opuszczonym hotelu przybywa młoda sarenka z prośbą o podjęcie się śledztwa w sprawie gróźb kierowanych względem jej szefowej Natashy Catzenko. Wraz z naszym byłym partnerem Martym otwieramy więc śledztwo, które rzecz jasna okaże się dotykać najpilniej strzeżonych sekretów miasta Clawville.

Podczas zabawy spotykamy szereg kolejnych postaci-zwierząt, odwiedzimy szereg lokacji, w tym między innymi okoliczne kluby muzyczne, luksusowe domy towarzyskie, komisariat policji, zakłady dla obłąkanych, itd. Będziemy oglądać przedmioty, rozmawiać, przechodzić z miejsca na miejsce i czytać tysiące linii dialogowych, jak to w grach przygodowych.

GramTV przedstawia:

Chicken Police to fabularna gra detektywistyczna wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza, co oznacza, że poza wysłuchiwaniem kwestii poszczególnych postaci przyjdzie nam również ruszyć nieco głową. Zagadek nie ma wiele, ale potrafią być całkiem interesujące, zazwyczaj sprowadzają się do uważnego obserwowania otoczenia, sporadycznie zdarzają się też elementy zręcznościowe, w tym pojedyncze strzelaniny (niestety, bardzo słabo wykonane).

Czymże byłaby gra detektywistyczna bez przesłuchiwania świadków? W przypadku Chicken Police proces prezentuje się następująco: kiedy przystępujemy do rozmowy wyświetla nam się krótki biogram danej postaci, wraz z jej kluczowymi cechami osobowości. Na ich podstawie musimy właściwie dobierać linie dialogowe. Jeżeli pokierujemy rozmową w złym kierunku stracimy punkty sympatii, które potrzebne nam są, żeby dotrzeć do sedna, którym zazwyczaj jest jakiś sekret, którego dana postać nie chce nam wyjawić.

Poza rozmowami, pojawia się jeszcze jeden ciekawy element, którym jest sekwencja “śledcza”. Na tablicy korkowej wyświetlany jest szereg zdjęć postaci, notatek i przedmiotów - naszym zadaniem jest połączenie ich (oczywiście łączymy wskazówki sznurkami, tworząc klasyczną kryminalną mapę myśli), a następnie wyciągnięcie z nich wniosków. Pełni to rolę swoistego podsumowania ostatnich wydarzeń i pomaga graczowi poukładać sobie fabułę, zanim przejdzie do następnego etapu.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!