Co można zrobić w pojedynkę? Na przykład Midnight Fight Express.
Niby to samo, ale ciągle coś nowego
Mało? Nie brakuje również etapu, w którym wskakujemy na motorówkę czy motocykl. O ile pierwszy z etapów jest dość prosty, o tyle w drugim następuje taki skok poziomu trudności, że można liczyć jedynie na szczęście. Jadąc po trzypasmowej autostradzie musimy wyprzedzać pojawiające się w losowych miejscach samochody, jednocześnie nie dając się zabić wrogom. Z czasem sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, do tego stopnia że trzeba mieć oczy dookoła głowy i nie lada refleks. I wiarę, przyda się wiara, bo chyba w końcu wymodliłem to, że ostatecznie udało mi się dotrzeć do końca tego poziomu.
Skoro już o nadludzkiej zręczności mowa, to warto wspomnieć, że Midnight Fight Express generalnie na standardowym poziomie trudności nie jest grą bardzo wymagającą. Miejscami jednak brakuje jej odpowiedniego balansu, przez co momentami margines błędu praktycznie nie istnieje. Nie da się ominąć zombiaków (tak, do niemarłych również będziemy tu strzelać), robiąc przewroty, bo jak tylko nasza postać wstanie obok chodzącego trupa, ten natychmiast ją zje, nie ma mowy u kolejnej “rolce” czy ewentualnym sprincie. A mówią, że czasem lepiej uciec niż wdawać się w bezpośrednie konfrontacje. Nie, nie tutaj.
Czas rozgrywki
Na ukończenie Midnight Fight Express potrzeba od sześciu do ośmiu godzin. Czas ten jednak można odpowiednio wydłużyć, wybierając nie normalny, ale wysoki lub realistyczny poziom trudności. Możemy ponadto wyłączyć checkpointy, dialogi oraz HUD. Dla tych, którzy nie lubią się jednak męczyć jest jeszcze wariant niestandardowy, gdzie sami określamy między innymi liczbę punktów zdrowia głównego bohatera oraz to, czy przeciwnicy mają być mniej lub bardziej agresywni.
GramTV przedstawia:
Midnight Fight Express skutecznie zachęca więc do tego, by nie odkładać gry po ujrzeniu napisów końcowych. Tym bardziej, że za ukończenie każdej misji otrzymujemy ocenę (zaliczenie wszystkich zadań na S to nie lada wyzwanie) i gratyfikację finansową - pieniądze możemy wydać na zakup nowych ubrań zmieniających wygląd Babyface’a, który może przebierać się za napotkanych przeciwników.
Jako że Midnight Fight Express to gra niezależna z klimatyczną, choć niezbyt szczegółową oprawą graficzną, nie ma mowy o wysokich wymaganiach sprzętowych. Produkcja na komputerze Actiny wyposażonym w procesor AMD Ryzen 9 5900X, kartę graficzną NVIDIA GeForce RTX 3080 10 GB i 16 GB RAM działa bez problemu na najwyższych ustawieniach graficznych w rozdzielczości 1080p w 144 klatkach na sekundę, choć nic nie stało na przeszkodzie, by odblokować framerate. Moim zdaniem jednak stała liczba FPS-ów sprawia, że w przypadku tak dynamicznych gier rozgrywka jest dużo bardziej komfortowa.
Podsumowanie
Tak czy inaczej, bawiłem się przednio, choć nie ukrywam że czasem Midnight Fight Express zwyczajnie mnie frustrowało. Kiedy jednak zrozumiałem, z czym muszę zmagać się na danym etapie i co zrobić, aby przechytrzyć wrogów, satysfakcja z przejścia trudniejszego fragmentu była naprawdę spora. Zwłaszcza, że nie zawsze kluczem do sukcesu okazywała się zręczność, bo gdzieniegdzie wystarczyło unikać ciosów i liczyć, że przeciwnicy sami siebie “wykoszą”. Dlatego też - pomimo niekiedy kiepskiego balansu (od czego są popremierowe aktualizacje?) - mogę polecić Midnight Fight Express nie tylko wszystkim fanom bijatyk, ale po prostu dobrych gier.
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!