Jak gra się w Baldur’s Gate 3 na PS5?
Autorem tego rozdziału jest Michał Muradin Grabowski
Niechaj smażą się w Dziewięciu Piekłach wszyscy, co w Larianów nie wierzyli. Chyba.
Autorem tego rozdziału jest Michał Muradin Grabowski
Rzadko kiedy postanawiam się wbić między pewne trunki a zakąski, ale w przypadku Baldur’s Gate III robię wyjątek i w żołnierskich słowach zdaję raport z tego, jak działa gra Larianów na next-genach.
Miałem okazję do tej pory pobawić się jakieś 11-12h godzin z Baldur’s Gate III na PlayStation 5 i tak właściwie większych problemów przeszkadzających w rozgrywce nie dostrzegłem. Mowa tutaj o sytuacjach, które sprawiłyby, że gra z jakiegoś powodu dalej nie rusza i wymaga przeinstalowania lub gmerania w stanach zapisu, aby cokolwiek ruszyło. Podobnie jest w przypadku optymalizacji rozgrywki – całość hula w trybie wydajności w 60 FPSach i prezentuje się naprawdę godnie, a dla fanów wyciskania z konsoli max jakości również 30 FPSów się znajdzie.
Największym jednak problemem konsolowej wersji Baldur’s Gate III są bardzo długie czasy ładowania, od których niestety PlayStation 5 przez ostatnie lata mnie odzwyczaiło. O ile kilkanaście sekund do ekranu głównego menu nie jest jakimś wielkim problemem, tak wczytanie rozgrywki z najbliższego stanu zapisu oraz ewentualne wczytywanie ponowne rozgrywki przy chęci ponowienia akcji to jakieś 37 do 40 sekund w zależności od tego jak złożona była sytuacja. Czy to dużo? Jeden powie tak, drugi powie nie. Koniec końców największą przewagą konsol nowej generacji (a zwłaszcza PS5) były bardzo szybkie czasy ładowania, a tutaj Larian Studios zafundowało nam mały powrót do czasów Wiedźmina. Tego najlepszego, trzeciego ma się rozumieć. Dlatego też trzeba mieć to na uwadze zwłaszcza, gdy chcielibyście próbować różnych rozwiązań w ramach jednego starcia i potrzebne będzie szybkie wczytanie rozgrywki.
A co do zapisów to jeszcze jedna sprawa – proces również jest nieco dłuższy niż może się wydawać. Warto o tym pamiętać, ponieważ dopóki nie pojawi się napis o pomyślnym zapisie to wyłączenie gry skutkuje cofnięciem się o kilkanaście minut wstecz. Na szczęście gra sama z siebie dorzuca od siebie autozapis co pewien czas lub przed ważniejszymi momentami rozgrywki. Konsolowe UI może również bardzo mocno przypominać to, które wykorzystywał Larian w ramach Divinity: Original Sin II. W myśl zasady „lepsze jest wrogiem dobrego” jest to całkiem przejrzyste i w miarę intuicyjne. Ci, którzy grali w DOS II poczują się jak w domu, a nowi gracze po chwili ogarną co i jak.
Na koniec jeszcze jeden, drobny minus, którym jest praca kamery oraz nieprecyzyjność kursora w wydawaniu komend ruchu… ale to można zrzucić na karb tego, że konsolowo za pomocą pada pewne detale wypadają nieco słabiej niż na standardowym zestawie klawiatura plus myszka. Wniosek jest bowiem taki, że jeśli chcecie zagrać w Baldur’s Gate III, a tylko konsola da wam radę uciągnąć tego kolosa, to po przymknięciu oka na pewne elementy będziecie się naprawdę dobrze bawić. Jeśli jednak macie do wyboru konsola lub pecet, to stanowczo wybierałbym peceta. Tym bardziej, jeśli macie również SteamDecka i chcielibyście pograć w pociągu czy hotelowym pokoju mobilnie. Takie połączenie w przypadku Baldura wybrałbym bez większego zastanowienia.