Recenzja gry Kaiju Wars. Nostalgiczna wyprawa pod stopy wielkiego potwora

Kamil Ostrowski
2022/04/27 18:00
0
0

Ci z Was, którzy kiedykolwiek grali w serię Advance Wars albo Into the Breach z pewnością nie będą mieli problemu, żeby odnaleźć się w świecie Kaiju Wars.

To Godzilla? To King Kong? No, w każdym razie coś w tym stylu

To Godzilla? To King Kong? No, w każdym razie coś w tym stylu, Recenzja gry Kaiju Wars. Nostalgiczna wyprawa pod stopy wielkiego potwora

W bliżej niesprecyzowanej przyszłości państwa jako jednostki organizacyjne straciły na znaczeniu, ustępując miejsca samorządnym mega-miastom w których rzecz jasna najważniejszą rolę pełnią ich prezydenci/burmistrzowie. Głową takiego miasta zostajemy na samym początku zabawy z Kaiju Warsm problemem szybko stają się jednak powtarzające się ataki gigantycznych potworów. Recepta na ten problem? Uporczywe odpieranie ich bądź to przy pomocy siły naszych wojsk, bądź to opracowując podczas każdej potyczki od nowa „serum”, które pozwala nam tymczasowo przepędzić gigantycznego podziemnego robala, włochatego pancernika, gigantyczną małpę czy latającego płonącego ptaka.


Mechanika każdej z turowych potyczek jest zasadniczo identyczna, chociaż zmieniają się pewne założenia, a podczas gry w kampanii twórcy często wiążą nam ręce, na przykład blokując nam dostęp do pewnych jednostek czy budynków. W dużym skrócie – w laboratorium nad wspomnianym już wcześniej „serum” pracuje główna naukowiec (warunkiem sine qua non każdej z misji jest jej przeżycie), a naszym zadaniem jest powstrzymywanie gigantycznego stwora tak długo, aż uda jej się skończyć swoje badania. Poszczególne budynki generują dwa podstawowe surowce: pieniądze i punkty nauki. W bazach lądowych i na lotniskach możemy budować jednostki, które rzucimy na „pożarcie” potężnemu „kaiju”, starając się go spowolnić albo nawet tymczasowo odeprzeć. Proste? Proste. Okazuje się, że w praktyce nie tak bardzo.

GramTV przedstawia:

Twórcy, aby urozmaicić nam zabawę, wprowadzili szereg naprawdę ciekawych mechanik, które pojedynczo nie sprawiają, że gra staje się jakoś wyjątkowo skomplikowana (mówimy przecież o turówce 2D, opartej o kwadratowe pola w których jednostki posiadają tylko kilka statystyk), ale wszystkie razem składają się na dosyć zaawansowany system. Każdy z potworów ma swoje własne umiejętności, nasze jednostki z czasem możemy ulepszać, dostępne są także ulepszenia „makro” wpływające na szerszy obraz rozgrywki, pojawiają się karty które możemy zagrać na początku danej tury, możliwość wyprodukowania broni eksperymentalnych, nowe rodzaje budynków takie jak fabryki czy porty generujące dodatkowe pieniądze… Kaiju Wars to pozornie produkcja ekstremalnie prosta, co sugeruje nawet idąca w bardzo wczesne retro oprawa, jest to jednak zwodniczy pozór.


Za tę oryginalną, chociaż opartą o bardzo podstawowe założenia produkcję odpowiada Michael Long wraz ze swoim niewielkim kanadyjskim studiem Foolish Mortals Games. „Indykowość” gry czuć na każdym kroku i powiedziałbym, że nie tylko w dobrym znaczeniu tego słowa. Kaiju Wars ma swoje mocne i słabe strony, stając się zagadką dla recenzenta. Z jednej strony czuję, że mógłbym z czystym sumieniem polecić tę produkcję większości z Was, a z drugiej nie mogę oprzeć się wrażeniu, że są lepsze sposoby na spędzanie wolnego czasu. Dlaczego? Lista grzechów głównych Kaiju Wars nie jest długa, ale potrafią one zirytować.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!