Powracająca po latach kultowa bijatyka zaserwowała mi potężną huśtawkę nastrojów. Bawiłem się dobrze, ale…
Gdzie jest Franko 2?
To nie jest tekst przedstawiający kulisy powstania drugiej odsłony cyklu Franko zapoczątkowanego w 1994 roku za sprawą wydanego wówczas Franko: The Crazy Revenge. Mimo wszystko warto pokrótce przypomnieć, że dobrych kilka lat temu zorganizowano zbiórkę funduszy na stworzenie Franko 2. Ostatecznie z tamtego projektu nic nie wyszło, nie licząc samych niedobrych wiadomości - ludzie wsparli twórców, a twórcy, no cóż… Ostatecznie gra nie została ukończona, a sprawa zakończyła się w sądzie.
Po jakimś czasie okazało się jednak, że nowa część Franko mimo wszystko powstanie, bo prawa do marki pozyskała firma Blue Sunset Games. Nie chciała ona jednak mieć nic wspólnego z niesławnym Franko 2, więc postawiono na inny tytuł - Skinny & Franko: Fists of Violence. Udało się ponadto nawiązać współpracę z jednym z autorów Franko: The Crazy Revenge, Mariuszem Pawlukiem, którego nazwisko pojawia się zresztą na jednym z początkowych ekranów tuż po uruchomieniu recenzowanego produkcji.
Skinny & Franko: Fists of Violence pojawił się w sprzedaży 28 kwietnia tego roku na PC (recenzja powstała na bazie tej wersji), Xbox One, PlayStation 4 i Switch. Z jednej strony późno, bo od premiery Franko: The Crazy Revenge minęło prawie 30 lat, z drugiej z kolei nieco za wcześnie, gdy spojrzymy na to, jaką drogę przeszła gra przez ostatnich kilkanaście dni. Ale zacznijmy od początku.
Trudno, trudniej, Skinny & Franko: Fists of Violence…
Skinny & Franko: Fists of Violence oferuje możliwość wyboru dwóch poziomów trudności, których nazwa widoczna jest przez cały czas rozgrywki w lewym górnym rogu ekranu. Tak, tak - chodzi o napis “cienias”, czyli “easy”, ale oczywiście jest również “degenerat”, a więc wyższy stopień wyzwania. Tyle tylko, że w momencie premiery na cieniasie praktycznie ciężko było zrobić coś więcej niż przetrwać kilkanaście minut na pierwszej planszy, ale ostatecznie po wielu próbach udało mi się dojść kilkukrotnie do bossa i w końcu pokonać go, przechodząc do drugiego z ośmiu etapów.
GramTV przedstawia:
Wspominam o tym dlatego, że Skinny & Franko: Fists of Violence na samym początku miał źle zbalansowany poziom trudności i do tego zawierał rozmaite błędy, o których mowa poniżej (nie wszystkie jeszcze udało się wyeliminować). Autorzy szybko jednak zareagowali, wprowadzając liczne poprawki (od momentu udostępnienia gry do recenzji do dzisiaj pojawiło się kilka mniejszych i większych aktualizacji), dzięki którym teraz wcale nie jest łatwo, ale na pewno łatwiej. Przeprojektowano także model jednego z irytujących przeciwników, uporano się z błędami doprowadzającymi do softlocków w niektórych miejscach czy też usunięto bugi związane chociażby z niepoprawnym wyświetlaniem sprite’ów.
Z pewnością trzeba pochwalić autorów za szybką reakcję. Skinny & Franko: Fists of Violence może nie wyszło w najlepszym stanie, ale ekipa Blue Sunset Games już po kilku dniach od debiutu opublikowała pierwszego dużego patcha, a po nim kolejne aktualizacje. Wróćmy jednak do gry…
Po tych wszystkich update’ach wciąż zdarzają się miejsca, w których i tak ginie się częściej niekoniecznie z własnej winy (bo po prostu nie udało nam się uporać z przeciwnikami), ale dlatego, że Skinny & Franko: Fists of Violence wciąż miewa “skopane” hitboxy. Piszę “miewa”, bo nie jest to może wielki problem i do opisanych sytuacji dochodzi rzadziej niż częściej, niemniej w takiej grze nawet sporadyczne przypadki tego typu potrafią być irytujące. Przykładowo: kiedy stoimy zbyt blisko przeciwnika, to atakując go, nie zadajemy obrażeń. Skinny & Franko: Fists of Violence to oczywiście dwuwymiarowy beat 'em up, więc zarówno my jak i wrogowie pojawiamy się - ujmijmy to w ten sposób - bliżej lub dalej ekranu.
Idźmy więc dalej. Otóż kiedy kierowana przez nas postać jest nieco wyżej na ekranie niż przeciwnik (lub na odwrót) również gra ma problemy z wczytywaniem zadawanych obrażeń. Oczywiście nie dzieje się to nagminnie i w zdecydowanej większości przypadków wszystko działa jak należy, niemniej często w ferworze walki gra potrafi nas zaskoczyć, bo opisywane mechaniki nie działają jak należy. Zresztą, to nie wszystko.
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.