The Lord of the Rings: Gollum - recenzja. Tragiczna postać w tragicznej grze

Adam "Harpen" Berlik
2023/05/27 09:00
0
0

Naprawdę, nie grajcie w to.

Dlaczego, dlaczego, dlaczego?

Rozpoczynając swoją przygodę z The Lord of the Rings: Gollum miałem nadzieję, że w końcu otrzymaliśmy godną produkcję osadzoną w świecie Władcy Pierścieni. Nie mogłem oczywiście wiedzieć, że tak naprawdę będzie mi dane obcować z prawdopodobnie najgorszym tytułem tego roku (nie, w Redfall “jeszcze” nie grałem). Początkowe kadry filmiku wprowadzającego wcale nie wyglądały tragicznie. Do momentu aż kamera pokazała mi twarz głównego bohatera. Owszem, Gollum nie jest najpiękniejszym mieszkańcem uniwersum Tolkiena, daleko mu do tego, ale nie o poziom atrakcyjności fizycznej naszego bohatera tutaj chodzi. Chodzi o coś zupełnie innego. I nawet pal licho już to jego wstrętne oblicze. Trzeba się raczej zastanowić, dlaczego ktoś - a raczej po prostu Deadelic Entertainment - zdecydował się wydać The Lord of the Rings: Gollum?

The Lord of the Rings: Gollum - recenzja. Tragiczna postać w tragicznej grze

Dlaczego tego projektu nie porzucono, dlaczego choćby nie zrestartowano, dlaczego utalentowana przecież firma znana z rozmaitych tytułów (nie tylko klasycznych przygodówek) zdecydowała się na to, aby przygotować rozbudowaną (przynajmniej w założeniach) grę na bardzo znanej licencji. Nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem. Wiem za to, jaką (niską) jakością charakteryzuje się The Lord of the Rings: Gollum. I jest mi z tego powodu bardzo przykro.

The Lord of the Rings: Gollum sprawia bowiem wrażenie gry, która została stworzona przez emerytowanych projektantów, programistów i grafików. I w przypadku słowa “emerytowany” nie ma mowy o jakimkolwiek doświadczeniu. Chodzi raczej o ekipę złożoną z osób, które mniej więcej od dwudziestu lat praktycznie nie śledziły trendów branżowych. Nie monitorowały tego, jak zmieniał się sposób tworzenia gier wideo na przestrzeni lat. Pracowały nad Gollumem nie mając świadomości, że coś, co kiedyś nawet mogło się komuś podobać, choć było implementowane raczej ze względu na ograniczenia sprzętowe, dziś po prostu nie ma racji bytu.

W czym tkwi problem Golluma?

Początek jest mocno szarpany. Oglądamy całkiem sporo kiepsko wyreżyserowanych, nudnych przerywników filmowych. Przejmujemy kontrolę nad postacią wielokrotnie tylko po to, by przejść kilka metrów i obejrzeć kolejną cut-scenkę lub porozmawiać z jakąś postacią niezależną albo wrócić naszym bohaterem do celi i… iść spać. Dialogi są nieciekawe, tak samo zresztą jak same założenia fabularne. Sytuację ratują wyłącznie monologi Golluma. Są dobrze napisane i całkiem nieźle zagrane. Miałem nadzieję, że ten etap jak najszybciej się skończy i przejdę do dalszej, ciekawszej części gry.

GramTV przedstawia:

Z czasem powoli The Lord of the Rings: Gollum zaczął się przede mną odkrywać. Tak jak zapowiadano, otrzymaliśmy niezwykle mobilną postać. Zgarbiona sylwetka bohatera sprawia, że porusza się on niezwykle szybko. Może nie tylko biegać, ale wspinać się po rozmaitych obiektach otoczenia i biegać po ścianach. Niewielkie gabaryty naszego protagonisty sprawiają, że kucając dostanie się on w pozornie niedostępne miejsca. I to wszystko byłoby fajne, gdyby nie oznaczone we wręcz przesadnie wyraźny sposób miejsca na ścianach po których możemy się wspinać, gdyby nie kłopoty z pracą kamery (niby widok z trzeciej osoby, ale czasem miałem wrażenie że “operator” jest po prostu pijany), upadki z niewielkich wysokości zakończone śmiercią, a niektóre z wyższych sprawiające, że… bezpiecznie wylądowałem na jakiejś platformie. Trzeba było więc metodą prób i błędów skakać to tu, to tam. A nuż się uda. Bo autorzy dyskretnie wskazują nam dalszą ścieżkę, co akurat świetnie sprawdziłoby się, gdyby The Lord of the Rings: Gollum był znacznie bardziej dopracowaną grą.

The Lord of the Rings: Gollum jest skradanką, bo większości przeciwników, których nasz bohater spotka na swojej drodze, nie będzie w stanie pokonać. Wielokrotnie odnosiłem jednak wrażenie, że albo wrogowie nie chcą mnie zauważyć, kiedy przechodzę im tuż pod nosem, albo wprost przeciwnie: widzą mnie nawet wtedy, gdy nie powinni. Sztuczna inteligencja oponentów w przypadku recenzowanej produkcji także pozostawia wiele do życzenia. Niestety. A na tym wcale nie koniec problemów Golluma i to znacznie, znacznie większych aniżeli kiepska SI.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!