O tym, że najnowsza produkcja ekipy Petera Molyneux nie zachwyciła nas po pierwszych prezentacjach, przypominać chyba nie trzeba. Nad Fable: The Journey zbierają się jednak kolejne czarne chmury.
O tym, że najnowsza produkcja ekipy Petera Molyneux nie zachwyciła nas po pierwszych prezentacjach, przypominać chyba nie trzeba. Nad Fable: The Journey zbierają się jednak kolejne czarne chmury.
W wywiadzie dla Eurogamera, Tak Saito, główny artysta tego projektu, tak mówi o nadchodzących zmianach:
Jako, że nasza gra ma trafić nie tylko do zdeklarowanych graczy, ale również całych rodzin, musieliśmy uczynić ją nieco lżejszą. Straciliśmy nieco charakterystycznego dla Fable czarnego humoru dla dorosłych i poszliśmy w stronę lżejszego charakteru - żywszego, świeższego, weselszego.
Wiecie co? Jakoś wcale mnie to nie cieszy. Tym bardziej, że właśnie ten specyficzny humor był jedną z najważniejszych rzeczy w grach z serii. Jedną z nielicznych, dla których naprawdę warto po Fable sięgnąć.
Jednak to nie koniec ciekawych informacji od pana Saito. Jak się okazuje, gra nie będzie korzystać z autorskiego silnika Lionhead, a powstaje w oparciu o "stary dobry" Unreal Engine 3. Sięgnięto po niego w zasadzie z jednej tylko przyczyny - by przyspieszyć proces twórczy.
Kolejna sprawa związana z tym projektem to fakt, że próbowaliśmy zrobić to szybko. Dlatego zdecydowaliśmy się wykorzystać Unreal, gdyż nie musieliśmy już martwić się o kwestie technologiczne.
Przejście było bardzo gładkie. Byliśmy szczerze zdumieni, jak to jest łatwe, ponieważ w poprzednich projektach ambicje twórców silnika były wyjątkowo duże, a technologia bardzo zaawansowana, co powodowało pewne problemy. Więc jesteśmy szczęśliwi, że mamy Unreal.
Saito unikał jednak jednoznacznych odpowiedzi na pytania dotyczące dalszego losu Unreal Engine 3 w rękach Lionhead. A jak wiadomo studio pracuje nad jeszcze jednym, supertajnym projektem.
W samej grze prześledzimy losy młodego chłopaka, który opuszcza swoje plemię, do którego - jak uważa - zupełnie nie pasuje. Wyrusza w podróż w poszukiwaniu swojego przeznaczenia, w którego znalezieniu ma mu pomóc znana z cyklu tajemnicza wieszczka Teresa.
Setting gry nie będzie przypominać tego znanego z Fable III, czyli opartego na specyficznej mieszance magii i technologii z okresu rewolucji przemysłowej. Świat gry ma być bardziej pogodny, a całość przypominać osiemnastowieczne, wiejskie tereny w Wielkiej Brytanii. Odwiedzimy więc obszary wzorowane na szkockich górach, walijskich wzgórzach, wrzosowiskach w Yorkshire, irlandzkich bagnach, kornwalijskim wybrzeżu, a także trafimy do "lasu zbyt zadrzewionego, by mógł istnieć gdziekolwiek indziej".
Przyznam szczerze, że im więcej czytam i słyszę o tym projekcie, tym mniej jestem do niego przekonany. Tym bardziej, że wciąż ani słowa o charakterystycznych dla serii wyborach moralnych. Póki co czekam jednak na targi Gamescom 2011, na których Lionhead obiecał zaprezentować grywalne demo Fable: The Journey.
Jak myślicie, jest szansa, żebym zmienił zdanie?