Surviving the Aftermath - recenzja. Trochę nudno w tej osadzie

Michał Myszasty Nowicki
2021/12/15 16:30
0
0

Po całkiem niezłym Endzone postanowiłem rozwinąć kolejną kolonię dla ocalałych po apokalipsie.

Surviving the Aftermath - recenzja. Trochę nudno w tej osadzie

Jak takich gier długo nie było, tak ostatnio troszkę sypnęło, bo na początku roku wspomniane już Endzone, które bardzo mi się spodobało, a teraz Surviving the Aftermath od ekipy Iceflake Studios. Tak, to studio odpowiedzialne za całkiem niezłe Surviving Mars. Jednak warto mieć na uwadze, że jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, te gry bardzo mocno się od siebie różnią. Jako, że uwielbiam klimaty postapo, a i dobrym city-builderem nie pogardzę, to nie mogłem tej gry ze stajni Paradoksu odpuścić. I, kurczę, nieco się rozczarowałem. Ale po kolei…

Pominę tu, jako w zasadzie zupełnie nieistotne, “tło historyczne”. Był sobie kataklizm, resztki ludzkości zbierają się w grupy by zwiększyć szanse na przeżycie, a my przewodzimy jednej z nich. Zakładamy więc osadę i zarządzamy nią, starając się uczynić ze zniszczonych i skażonych pustkowi miejsce nadające się do godnego życia. No i musicie wiedzieć, że gra nie posiada żadnej kampanii fabularnej. To jednak zupełnie mi nie przeszkadza, zazwyczaj dorabianie fabuły do takich produkcji mnie tylko denerwuje, więc w sumie cieszę się, że nie tracono czasu na głupoty.

Żeby nie było, to jakieś tam elementy fabularne w samej grze oczywiście są. Co jakiś czas dostajemy fabularyzowane misje poboczne, mamy też teoretycznie główny cel - podzielone na etapy zbudowanie i ulepszenie zaawansowanego schronu dla naszej społeczności. Co jakiś czas pojawiają się też losowe wydarzenia z lekką otoczką fabularną, podczas których musimy podejmować zazwyczaj mało znaczące decyzje. Nie należy tego jednak traktować, jako fabuły per se, a raczej wstawki mające uatrakcyjnić rozgrywkę. Co zresztą w miarę skutecznie czynią.

Przetrwać jak najdłużej

Podobnie, jak Endzone, Surviving the Aftermath jest city-builderem z elementami gry survivalowej. Zaczynamy więc od garstki ocaleńców, podstawowego obozu i kilku namiotów, zmagając się z niedostatkiem surowców i niekorzystnymi warunkami. Naszym celem jest przetrwać jak najdłużej, rozbudować kolonię i finalnie stworzyć “schronienie ostateczne”, czyli wspominany już super-schron. Oczywiście droga do tego nie jest usłana różami, a raczej wyboista i mocno skażona. Tutaj rzecz, która bardzo mi się spodobała. Rozpoczynając każdą nową rozgrywkę sami regulujemy sobie poziom trudności, wybierając na kilku ekranach takie parametry, jak częstotliwość katastrof, czy startową liczbę ocalonych. Ja do pierwszej rozgrywki zdecydowałem się na warunki, które zaowocowały poziomem trudności około 75% i choć miałem kilka kryzysów, to gra nie okazała się zbyt uciążliwa.

GramTV przedstawia:

Przetrwać jak najdłużej, Surviving the Aftermath - recenzja. Trochę nudno w tej osadzie

Samo sedno rozgrywki nie powinno zaskoczyć nikogo lubiącego zarządzanie miastami. Mamy więc na starcie kilka podstawowych budynków i instalacji, które stawiamy, by zaspokoić potrzeby naszych kolonistów. Musimy dbać o wszystkie potrzeby jednocześnie, choć - jak to bywa w grach z zacięciem survivalowym - kilka ma szczególne znaczenie. Woda, żywność, zakwaterowanie, ciepło i zdrowie, to najbardziej kluczowe filary dobrostanu społeczności i o nie powinniśmy martwić się najbardziej. Niedobory na którymś z tych pól bardzo szybko mogą skończyć się mocnym przetrzebieniem populacji, a co za tym idzie dramatycznym spowolnieniem rozwoju kolonii, czy nawet jej upadkiem. Ale przecież mamy też jeszcze narzędzia, odzienie, czy szczęście, które może nie zabijają przy niedoborze, ale znacząco wpływają na produktywność i dzietność. Strasznie podoba mi się tutaj kilka detali, które nie zawsze pojawiają się w grach tego typu. Na przykład konieczność zróżnicowania diety zwierzęco-roślinnej, co wpływa na zdrowie naszych podopiecznych, czy choćby kilka przypadków medycznych (zranienie, mutacja, choroba, napromieniowanie), wymagających zgoła innych leków.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!